5 x o... eskalujących HIMARSach
MLRS, GLMRS, ATACMS, HIMARS - o co w tym wszystkim chodzi i skąd złość Rosji
Jeżeli mój cykl 5 x o… jest dla Ciebie ciekawym źródłem informacji, to kawa będzie zachętą, bym go kontynuował (a Twój Patronat tym bardziej!).
Kamilu, Magdo i Sylwio – dziękuję za kawy od Was od czasu ostatniego wpisu z tej serii!
Kiedy internetowy serwis BBC (A BBC uchodzi w świecie za standard profesjonalizmu!) opublikował grafikę, na której tłumaczą, że HIMARSy to strzelają bliżej i są na kółkach, a ATACMSy to potrafią miotać dalej i są na gąsienicach, nie wytrzymałem…

...i musiałem napisać, co napisałem:
Możliwie krótko i możliwie mało technicznie oraz militarystycznie.
Obecnie zachodnie armie korzystają z kilku zestandaryzowanych mobilnych platform do miotania pociskami rakietowymi. Skąd to się wzięło? Głównie z obserwacji rozwoju radzieckich sił rakietowych i efektywności tego rodzaju uzbrojenia podczas konfliktów zbrojnych na początku lat 70’tych, kiedy użycie rakiet pokazało wyższość tego rodzaju uzbrojenia nad tradycyjną artylerią (pociski rakietowe miały dalszy zasięg, siały serią i były celniejsze, a same systemy bardziej mobilne – czyli trudniejsze do namierzenia i zniszczenia).
Rzecz pierwsza: rakiety na gąsienicach, czyli M270 MLRS.
Na bazie tych wniosków na początku lat 80’tych do produkcji trafił M270 MLRS (MLRS = Multiple Launch Rocket System) czyli zbudowany na podwoziu bojowego wozu piechoty Bradley opancerzony pojazd gąsienicowy (pierwszy i ostatni raz napiszemy coś tutaj w języku fachowym: samobieżna gąsienicowa wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet), który przewoził dwa zasobniki z pociskami rakietowymi.
Specyficzną cechą rozwiązania była modułowa konstrukcja zasobników z pociskami (proszę purystów o wyrozumiałość: określenia pocisk i rakieta oraz amunicja będę używał zamiennie). Dzięki temu można było je w całości zdejmować / ładować co przyśpieszało proces uzupełniania amunicji.
Pojazd zyskał uznanie wśród krajów NATO i w sumie wyprodukowano ponad 1300 sztuk różnych jego wariantów oraz ponad 700 tysięcy pocisków rakietowych do niego. Jego europejska wersja M270A1 używana przez Brytyjczyków oraz francusko-niemiecko-włoska (znana pod nazwą MARS II) trafiły w roku 2023 liczbie kilkunastu sztuk do sił ukraińskich.
Rzecz druga: rakiety na kołach, czyli HIMARS
HIMARS, którego pełna nazwa to M142 High Mobility Artillery Rocket System, był krokiem dalej w koncepcji „szybkiej mobilne wyrzutni”. System po blisko 15 latach testów i prac koncepcyjnych został wdrożony do służby w roku 2005. Z wagą obniżoną do 16 ton, kołowym układem jezdnym i z jednym (zamiast dwóch) kontenerem z pociskami mógł być łatwo transportowany samolotami, ale też zyskał dodatkową mobilność i dwa razy większą prędkość kosztem konieczności poruszania się po drogach, mniejszej siły ognia i mniejszego opancerzenia. Oficjalnie Amerykanie przekazali armii ukraińskiej 39 sztuk tych kołowych (wieloprowadnicowych) wyrzutni.
Rzecz trzecia: rakiety na kołach, ale z Azji – czyli K239 Chunmoo
Równolegle swój rakietowy system stworzyli południowi Koreańczycy. K239 Chunmoo też jest osadzone na podwoziu kołowym, ale waży prawie tyle co dwa HIMARSy i dysponuje dwoma zasobnikami z pociskami rakietowymi. Co ciekawe - pomimo swojej większej wagi na drodze jest równie szybki, co “Amerykanin”.

Tego systemu nie ma Ukraina, kupiła go za to polska armia. Nasza zlokalizowana wersja nazywa się Homar-K i jest osadzona na rodzimym podwoziu Jelcza. Co istotne – nie ma możliwości stosowania zamiennie koreańskich i amerykańskich pocisków – wyglądają podobnie, ale „nie pasują” do konkurencyjnych systemów (i jest to celowy zabieg producentów).
Rzecz czwarta: co to jest ten ATACMS
I tutaj dochodzimy do sedna: zarówno gąsienicowe systemy M270, jak kołowe M142 mogą korzystać z tej samej gammy różnego rodzaju amunicji. Mamy w skrócie:
MLRS – podstawowe głupie rakiety Multiple Launch Rocket System - niekierowane o zasięgu 15 – 45 kilometrów, mogą przenosić różne głowice (kasetowe, odłamkowe, przeciwpancerne, burzące itd.)
GMLRS – tutaj do nazwy dochodzi G jak Guided, czyli rakiety kierowane (systemem GPS i nawigacji inercyjnej) – ich standardowy zasięg zostaje zwiększony do +70 kilometrów, a dla specyficznych wersji może sięgać i za 90 km. Każda rakieta to około 4 metrów i 300 kg wagi – HIMARS załaduje ich 6, M270 / MARS II - 12 sztuk.
GLSDB – nieco inne podejście, czyli wystrzeliwane bomby z rakietowym napędem (Ground Launched Small Diameter Bomb) o zasięgu do 150 km. To jest tańsza alternatywa wobec pocisków rakietowych, ale wciąż w testach (działa tak se).
ATACMS – gwiazda pierwszej połowy listopada 2024. ATACMS to Army Tactical Missile System, czyli rakieta o tyle większa (sześć metrów długości, półtorej tony wagi), że wchodzi jedna do zasobnika: czyli HIMARS ma jedną, a jego gąsienicowy odpowiednik - dwie sztuki. Równocześnie ATACMS leci na odległość od 25 do 300 kilometrów („do” – ponieważ zasięg zależy od wybranej głowicy) i ma lepsze systemy naprowadzania niż poprzednicy (w teorii odporne na zagłuszanie systemów GPS) oraz znacząco większą głowicę niż poprzednie wersje MLRS/GMLRS.
Historia nie kończy się w tym miejscu, ponieważ do służby już trafiają pociski PrSM (The Precision Strike Missile), które mają zastąpić ATACMSy. Pierwsza partia PrSM została oddana amerykańskiej armii pod koniec roku 2023. Mają mniejsze głowice, niż ich duży poprzednik, ale za to mają razić cele w odległości… do pół tysiąca kilometrów i do kontenerów wejdzie ich 2 x więcej (czyli HIMARS będzie mógł przewozić dwie sztuki).
Rzecz piąta: co ma Ukraina?
W skrócie: wszystko, ale mało i z ograniczeniami.
Już w czerwcu 2022 Amerykanie postanowili, że przekażą Kijowowi wyrzutnie HIMARS z pociskami o zasięgu 70 kilometrów. Możecie pamiętać z tamtego czasu (wydaje się to tak dawno temu) nagrania z tak zwanych HIMARS O’CLOCK, czyli systematycznych i cyklicznych ataków na rosyjskie zaplecze na okupowanych (to ważne) terenach. Pociski GMLRS były też używane do dziurawienia byłego Mostu Antonowskiego, którym Rosjanie zaopatrywali ówczas okupowany Chersoń.
Niedługo po Amerykanach kilka sztuk cięższych M270 MLRS dali Kijowowi Brytyjczycy, a następnie garść dorzucili Niemcy (produkowaną u nich na bazie M270A1 i nieco rozwiniętą wersję MARS II).
Efektywność ataków za pomocą tego sprzętu z czasem zaczęła spadać, z jednej strony wynikało to z tego, że agresor odsunął swoje składy i punkty dowodzenia poza zasięg pocisków, z drugiej – że zaczął skuteczniej zagłuszać systemy GPS. I z trzeciej - to rzeczywistość roku 2024 - że samobójcze drony Lancet zaczęły operować na tyle głęboko, by móc razić postawione na zapleczu wyrzutnie.
W październiku 2023 Ukraińcy wyprosili na Amerykanach dostarczenie rakiet ATACMS. Oficjalnie dostali wersję z ciężkimi głowicami kastetowymi (rozpadają się nad celem na kilkaset małych ładunków), ale o zasięgu tylko do 160 kilometrów.
Kijów dostał zgodę, by używać nowej broni wyłącznie przeciwko celom na swoim terytorium i na terytoriach zawłaszczonych przez Rosję po roku 2014, czyli w granicach donieckiej i ługańskiej republiki ludowej. Te 160 kilometrów to było zbyt mało, by sięgnąć Krymu, ale na separatystów wystarczyło.
Sytuacja zmieniła się w listopadzie 2024, kiedy amerykański prezydent nieoficjalnie wydał zgodę na użycie ATACMSów przeciwko celom położonym na przygranicznych terenach agresorki (300 kilometrów w skali rozmiaru Rosji to nadal mniej niż 1/25 jej “szerokości”). W nocy z 18 na 19 listopada Ukraińcy mieli przeprowadzić pierwszy atak za ich pomocą na skład amunicji w Karaczewie, znajdujący się niespełna… 160 kilometrów od granicy z Ukrainą (160 to przypadek? Nie sądzę).
A co na to Rosjanie?
Rosjanie robią to co zawsze – obecnie toczą pianę i zapowiadają, że odpowiedzą na każdy atak (już był) i tą kolejną eskalację ze strony Zachodu – podkreślając, że sposoby wgrywania celów dla ATACMSów (czy programowania tras lotniczych pocisków Storm Shadow / SCALP EG - o nich później) wymagają pracy zachodnich specjalistów, czyli idąc dalej - w przypadku trafienia obiektów w Rosji, będzie to oznaczać, że osoby z krajów NATO wezmą w tym udział (a co, nie wolno?). A przy okazji dodają, że nie ma tematu, bo Ukraina ma mniej niż 50 sztuk rakiet dalszego zasięgu [ru].
W ślad za groźbami Putin podpisał się pod nowymi zasadami (dla jasności: one zostały ogłoszone wcześniej) użycia broni atomowej, według których atak za pomocą dronów / pocisków przez państwo będące w koalicji z partnerem z bronią atomową może uzasadniać nuklearne uderzenie atomowe.

ps.
Skoro już wspomniałem o pociskach Storm Shadow, to jeszcze “szybkie” wyjaśnienie.
Na przełomie wieku Francuzi i Brytyjczycy opracowali manewrujący pocisk powietrze – ziemia wystrzeliwany z samolotów: wersja brytyjska nazywa się Storm Shadow, wersja francuska SCALP EG. Obie mogą mieć zasięg przekraczający 500 kilometrów, natomiast Ukraińcy dostali wariant eksportowy przycięty do 300 kilometrów, co na przykład zabezpiecza przedmieścia Moskwy, ale już pozwala atakować cele na Półwyspie Krymskim. Poniżej spektakularny atak na sztab Floty Czarnomorskiej:
Kijów przeprowadził pierwsze udane ataki na cele na Krymie w maju 2023 i od tego czasu używa tej broni. Niemniej nie ma jej dużo, a równocześnie do wystrzeliwania pocisków musi używać specjalnie dostosowanych swoich samolotów Su-24, które też się kończą.

Obok pocisków francusko-brytyjskich powstał ich niemiecko-szwedzki odpowiednik Taurus KEPD-350. Berlin mimo nacisków Kijowa nie udostępnił tej broni Ukraińcom, jednym z powodów jest obawa, że mogłaby zostać wykorzystana do ataku na Most Krymski. Taurusy się lepiej nadają do niszczenia takich celów ze względu na to, że ich głowice mogą eksplodować dopiero po przebiciu się przez pierwsze warstwy celu (np. przez nawierzchnię drogową mostu i kratownicę pod nią).
Co różnie te trzy pociski od rakiet, których używają HIMARSy? No… prawie wszystko. Są lotnicze, mają większe głowice i lecą z tylko prędkością podźwiękową, ale za to nie torem balistycznym (do góry i z góry na cel), a manewrującym (czyli można im ustawić trasę tak, „by się chowały”), co utrudnia ich wykrycie i zniszczenie.
Oraz - wbrew temu, co od razu podały nasze zdecydowanie (za) szybkie media – nadal (19 listopada 2024 [eng]) nie ma potwierdzenia informacji, że Francuzi i Brytyjczycy też dali zgodę na używania swoich pocisków przeciwko celom na terytorium Rosji.
I to na tyle - Jak wspominałem na wstępie - kawa mnie motywuje, aby ciągnąć ten pomysł, Patronat tym bardziej! Ale też - co jest może i najważniejsze, zależy mi, by to, o czym piszę, pokazywało Wam rzeczywistość nieco szerzej niż mają to w zwyczaju nasze “masowe media” - dlatego ważne są dla mnie Wasze refleksje po lekturze.
Dziękuję za doczytanie do końca!
160km wersja ATACAMS to nie ograniczona, ale pierwsza wersja tych pocisków. Poza tym super podsumowanie